Cóż. Wypadało coś wrzucić tak na początek :) Text już zbetowany. Czekam na komentarze, z góry dziękuję :)
Uprzedzam ze może to być jedna z najkrótszych miniatur jakie z w życiu czytaliście.
-Severusie! - Profesor McGonnagall wręcz przecinała szkolne korytarze.- Severusie, nie unikniesz tego! MUSIMY porozmawiać! Nigdy Cię nie unikałem Minerwo, ale tym razem nie jestem na siłach żeby z Tobą rozmawiać kobieto... Myśli Mistrza Eliksirów wirowały równie szybko jak otoczenie, w którym się znajdował. -Jesteś! Severusie, czy mógłbyś wyjaśnić mi, co robiłeś... -Ja i panna Granger omawialiśmy jej ostatnie wypracowanie z teorii eliksirów. -Leżąc pod ścianą twojego gabinetu wśród sterty butelek po whisky?! -Butelki były trzy...troszkę im do sterty brakowało. Twarz profesor transmutacji przybrała kolor szkarłatu a jej oczy zwęziły się do granic możliwości. -Tak czy inaczej, upiłeś uczennicę, która... -Jest pełnoletnia, a do ust nic na siłę jej nie wlewałem. Może ma jakieś problemy? Może opiekunka jej domu wpędza ją do grobu? -Żaden z moich podopiecznych nigdy nie miał problemów natury alkoholowej. -Minerwo, bardzo miło się gawędziło, ale niestety obowiązki wzywają. Mam lekcje, a później jestem umówiony na szklaneczkę ognistej z Colinem Creeveyem. Nie ma to jak chlapnąć sobie z Gryfonem. Życzę miłego dnia moja droga.
Severus szybkim krokiem odszedł w stronę lochów. Co ja sobie myślałem? Żeby pić z uczennicą...W dodatku z Granger'ówną? To raczej nie były wyrzuty sumienia, Snape nie posiadał takiego organu, więc wyraźnie ubolewał nad swoją głupotą.
Wieczorem nie udał się nawet na kolację. Nie widział żadnej przyjemności w oglądaniu oburzonej McGonnagall i skacowanej Granger. Rozsiadł się za swoim masywnym mahoniowym biurkiem, schował twarz w dłoniach i naprawdę głęboko zastanawiał się nad sensem swojego bytu, nad trudnościami, jakie niesie ze sobą życie, w ogóle nad sobą oraz innymi filozoficznymi bzdetami, kiedy drzwi gabinetu uchyliły się a do środka ukradkiem weszła Hermiona. Cóż za zdziwienie zabłysło w oczach profesora, kiedy zauważył dziewczynę a w jej delikatnej dłoni pocieszną pełną butelkę złocistego napoju. -Sugerujesz coś Granger? -A jak pan myśli profesorze? -W takich sytuacjach jak ta, zazwyczaj nie myślę…racjonalnie. -Dlaczego?? -Granger…spójrz na siebie. Faktycznie, Hermiona wyglądała dzisiaj dość odmiennie. Zazwyczaj skromna szata zapięta na każdy możliwy guzik, teraz odsłaniała dosyć dużo. -Ale ja kobieto, nie dam się zwieść! A już tym bardziej uwieść! Nawet nie myśl, że będę znowu wysłuchiwał jak Minerwa rozładowuje na mnie swoje napięcie z powodu kryzysu wieku średniego. Hermiona milczała, wpatrywała się tylko w Snape’a -Niech Cię szlag Granger! Ale Tym razem wrzucaj puste butelki do kosza.
|
No to skomentuje jako pierwsza xD
Może nie jest za długie, ale podoba mi się. O kanoniczności się nie wypowiadam, bo od raz widać, że to komedia. A w komedii kanoniczność z reguły odlatuje świńskim truchtem w siną dal.
Wyobraziłam sobie Severusa leżącego z Granger pod ścianą. <mrs.snape wylewa gorzkie łzy, że to nie ona tam leżała>
Jednym słowem : fajnie xD
|
Ach, to było piękne. Klasyką jest, że Snape ma problemy z ograniczeniem picia tej ich cudnej Ognistej. Swoja drogą, co ja bym dała, żeby jej spróbować, skoro nawet Sev odrzuca swoją nienawiść do Gryfonów, gdy jeden z nich wbija do niego z butelką w ręce… Choć, zawsze możemy do nich dołączyć :D A błędu nie wyłapałam, więc jest chyba okej! Gratuluję pomysłu, bo naprawdę mi się podobało.
|